poniedziałek, 10 marca 2014

Migawki z kampanii wyborczej

Nooo, rozpętało się na całego...

Wybory za niecały miesiąc, więc zabawa się rozkręca. Nie będę się tu zajmować prawdziwą, poważną kampanią, bo to nie moja bajka, raczej przypadkami robienia sobie z niej jaj.

Fidesz porozwieszał po mieście plakaty, na środku których znajduje się kandydat, a dookoła niego, w tle, trochę niewyraźne, trochę rozmyte postaci, które na kandydata patrzą z nadzieją.

Moja ulubiona Partia Psa o Dwóch Ogonach od razu wzięła na tapetę bohaterów drugiego planu i opublikowała dziś wywiad z jednym z nich, nadając wiadomości tytuł "Znaleźliśmy rozmytego dziadka z plakatów Fideszu - wywiad".

tu materiał w oryginale i zdjęcie do obejrzenia

Już sama strona, na której zamieszczono wywiad zasługuje na osobnego posta, wystarczy zaznaczyć, że na górze strony znajduje się licznik odliczający..... od ilu dni licznik jest zepsuty, a prognoza pogody pokazuje stan z dwóch miejsc: "tak, gdzie ty jesteś - plus 3" i "tak, gdzie są inni - minus 2".

Ale wróćmy do rozmytego dziadka. Moje tłumaczenie wywiadu poniżej. Dobrej zabawy.

 "Znaleźliśmy rozmytego dziadka z plakatów Fideszu - wywiad"

Partie zazwyczaj nie lubią, gdy wychodzi na jaw, kto użyczył twarzy zaangażowanym, czy też akurat pogrążonym w depresji, członkom społeczeństwa. Nieraz już okazywało się, że starsza pani, w reklamie przerażona drożejącymi lekami na serce, w rzeczywistości będzie głosować dokładnie na tę partię, od której jawnie się wzdraga. A poza tym to tak naprawdę 25-letnia, porządna dziewczyna.

Może właśnie w celu uniknięcia takich nieprzyjemności partia rządząca zatrudnia w obecnej kampanii rozmytych ("zblurowanych").

Niewielką grupę rozmytych ludzi sprowadził na Wielką Nizinę Węgierską Béla IV., naziści próbowali ich zniszczyć, obecnie ich liczba jest szacowana na około dwadzieścia tysięcy. Całe dwadzieścia tysięcy jest do siebie bardzo podobne i rozróżnienie ich wymaga poważnego przygotowania naukowego.

Dlatego też to duże osiągnięcie, że znaleźliśmy wujka Bélę, którego można zobaczyć na plakatach kandydatki Rónaszéki umieszczonych w centrum miasta. Poniżej możecie przeczytać wywiad z nim.

P: Wujku Béla, od kiedy jest pan rozmyty?
B: Już urodziłem się rozmyty. Wtedy jeszcze nie tak bardzo, ale z czasem sytuacja się pogorszyła. Jeszcze w szkole byłem rozmyty na jakieś 15 pikseli motion blur i 20 procent fast blur, ale teraz widzi pan, jak wyglądam!
P: Wiemy, że rozmyci nie są specjalnie lubiani. Nie sądzi pan, że jawnie uczestnicząc w kampanii jednej z partii, zepsuje pan, i tak już nie najlepszą, opinię rozmytych?
B: Obiecano mi, że w zamian obniżą rozmytym ceny gazu, wody i prądu. To mi się opłaca i sądzę, że nasza społeczność też może dobrze na tym wyjść.
P: Czy po obecnej, udanej kampanii, jest szansa zobaczyć pana w podobnej roli?
B: Tak, już wiele partii zwróciło się do mnie z propozycją występowania na ich plakatach. Mówią, że moje rozmycie doskonale uzupełnia świetlistą wyrazistość polityków. Od przyszłego tygodnia prawdopodobnie będę widoczny również na plakatach opozycji.
P: Wujku Béla, a na kogo by pan zagłosował, gdyby panu przystawić pistolet do głowy?
B: Na każdego, tylko nie na nich.
P: Dziękujemy za wywiad. Zauważył pan, że nie było w nim żadnych słownych żartów?
B: Tak, dziękuję, dziecko.