sobota, 21 czerwca 2014

Radio Tilos

Od kilku miesięcy jestem regularną słuchaczką Radia Tilos, ostatnio nawet wylądowałam na ich corocznej akcji zbierania datków na funkcjonowanie, postanowiłam więc bliżej się im przyjrzeć, szczególnie że od lat obijała mi się o uszy ich nazwa.
Nazwa Tilos znaczy dosłownie "zabronione" i dobrze oddaje pierwsze lata działalności radia, bo wystartowało ono w 1991 roku po trosze nielegalnie. Przepisy na temat przyznania koncesji były na tyle niejednoznaczne, że samowolnie zajęli częstotliwość, bo było powodem wielokrotnych wizyt organów ścigania w pierwszych latach działalności radia.
Prowadzący niejednokrotnie podkreślają na antenie, że Tilos to pierwsze i jedyne na Węgrzech radio niezależne i non-profit. Jest to możliwe dzięki temu, że radio utrzymuje się jedynie z darowizn, tak więc może należeć (znowu cytat z radia) "jedynie do słuchaczy i prowadzących".
Radio jest mocno związane z kulturą offu, przez wiele lat na festiwalu Sziget (w czasach jego alternatywności) było gospodarzem jednej ze scen, a także kołem napędowym powstałego w 2002 roku Kultiplexu - kompleksu kulturalnego złożonego z kina pokazującego artystyczne filmy, klubu i siedziby radia. Kto miał szczęście odwiedzić to miejsce, pewnie pamięta niezobowiązującą atmosferę i składane krzesełka, które trzeba było sobie wziąć i rozłożyć w dowolnym miejscu sali projekcyjnej. Koniec Kultiplexu przyszedł wraz ze zburzeniem budynku, co dla radia oznaczało przeprowadzkę na ulicę Mária.
Tematyka prowadzonych w studio dyskusji to często różnice językowe, etniczne, religijne, a także kultura i styl życia. Ostatnio dyskutowano o małych browarach i zdrowej żywnosci, z tej audycji dowiedziałam się, że tzw. jajka od baby sprzedawane przez rzeczoną babę na targu w dzielnicy Ferencváros opatrzone są stempelkiem zaczynającym się od 03PL co stawia pod znakiem zapytania ich pochodzenie tak od szczęśliwej kury, jak i od baby z węgierskiej prowincji.
Raz w roku radio Tilos organizuje maraton, czyli kilkudniowy cykl imprez połączony ze zbieraniem datków na działalność. Zbiórka odbywa się pod hasłem "éterre kell", co oznacza "(potrzebujemy) na eter" i jest zgrabną przeróbką wyrażenia ""ételre kell" - "(potrzebujemy) na jedzenie". Maraton to koncerty, loteria, gotowanie węgierskich przysmaków, dużo freeków, dzieci, rowerów, psów i klimatu, który mi przywodzi na myśl OFF Festival a J. wczesny Sziget. A wszystko to w knajpie Dürer Kert tuż przy Városliget. To miejsce to osobna historia - wyobraźcie sobie budynek i dziedziniec dawnej szkoły ze wszystkimi charakterystycznymi szczegółami - szerokie schody i korytarze, sala gimnastyczna z wyjściem bezpośrednio na boisko i barierki uniemożliwiające rozbawionym uczniom wybiegnięcie ze szkoły wprost na ulicę - teraz świetnie się sprawdzają jako stojak na rowery. Kto zna budynki uniwersyteckie przy Ajtósi Dürer, ten będzie wiedział - to zaraz obok.




1 komentarz: