Sama nie wiem, czemu do Tihany trafiłam dopiero teraz. Półwysep na północnym wybrzeżu Balatonu i miejscowość o tej samej nazwie. Znane z opactwa benedyktyńskiego (założonego w XI wieku, więc nie byle co) i z echa. Echo, opiewane kiedyś w literaturze, teraz straciło swoją siłę z uwagi na zabudowania. Ale za to pozostały pola lawendy, które dużymi połaciami pokrywają półwysep. I urokliwe chałupy kryte strzechą (to się chyba tak nazywa). Do tego woda, żaglówki i atmosfera totalnych wakacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz