niedziela, 6 października 2013

Pchli targ

Poproszona przez E. o znalezienie starych czasopism skierowałam się w stronę Városliget, gdzie od lat, na terenie Petőfi Csarnok, działa targ staroci.

Drugim motywem wizyty była potrzeba kupienia lustra. Zwykłego, dużego, ściennego lustra obejmującego całą sylwetkę. Starałam się nie myśleć, jak je potem przetransportuję na rowerze przez pół miasta, przyjmując metodę wyznaczania celów pośrednich - na razie mam kupić lustro, kolejnymi wyzwaniami będę się martwić, jak się uporam z tym.

Na pchlim targu, jak to na pchlim targu, można kupić wszystko. Albo prawie. Na pewno to, co następuje: niekompletne puzzle, komputery z lat osiemdziesiątych, kołdry, wieszaki, rozwiązane krzyżówki, kalendarze sprzed dekady, zegary, misie bez oka, książki od dziewiętnastowiecznych po współczesne, monety i banknoty, lekarstwa, pisma porno, lalki bez nogi, zdjęcia przodków, ramy do obrazów, długopisy, komiksy, kable sieciowe, znaczki pocztowe, telefony komórkowe - przegląd modeli z ostatnich dwudziestu lat, koraliki luzem, maszyny do pisania, koniki na biegunach, keybordy, znaczki "wzorowy pracownik", szydełkowe serwety, paszporty brytyjskie i amerykańskie (kompletne, ze zdjęciem i wszystkimi danymi), na wpół zużyte opakowania kosmetyków, filiżanki, aparaty fotograficzne, ołówki na wkład, obrazy, kartki pocztowe już wypisane i doręczone, sztućce w kompletach i luzem, garnki, układanki, ordery, komiksy, zeszyty szkolne, buty (nadające się jedynie na aukcję na Allegro pt "superbuty zejściowe do piwnicy"), klocki, wózki dla lalek, domki dla Barbie, skakanki, telewizory, piloty, sznurówki, meble, walizki, czasopisma dla E.

Czego na pewno nie można kupić? Lustra. Zwykłego, dużego, ściennego lustra obejmującego całą sylwetkę.










6 komentarzy:

  1. Ale cuda!!! Rozwaliłaś mnie na łopatki "superbutami zejściowymi do piwnicy". A za czasopisma dla E. ogromny buziak od E.
    No i mam nadzieję, że w poniedziałek pojawiłaś się w robocie z zakupionym i przyczepionym w widocznym miejscu znaczkiem "wzorowy pracownik"! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eddix, te superbuty to nie mój autorski pomysł. Kilka lat temu jakiś allegrowicz naprawdę zrobił aukcję starych, rozpadających się mokasynów z przetartą zelówką i przydeptanymi na amen piętami, wystawił je za złotówkę i zatytułował "superbuty zejściowe do piwnicy"

      Usuń
  2. Ej no, wypisane pocztówki moga być fajne. jak Kot mieszkał w Brukseli, to co roku przysyłał mi "zużytą" kartkę bożonarodzeniową z początku XX wieku. Były przecudowne i mam do dziś. Życzenia sprzed stu lat wciąż działają :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już nie Petöfi Csarnok (Hala Petöfiego), tylko Petöfi Rendezvény Központ (Centrum Imprez im. Petöfiego). Miejscowe wróbelki ćwierkają, że Rządowi Spraw Narodowych - jak sam się nazywa - nie podobał się nieoficjalny skrót starej nazwy. Bo i tak mało kto mówił PeCsa, tylko zmieniano jedną samogłoskę i wychodził żeński narząd płciowy, niezbyt zresztą elegancko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aha, gdybyś była tam znów i opaska "Önkéntes rendôr" wciąż była na sprzedaż za rozsądną kwotę, to nabądź ją, légy szíves - pieniądze zwrócę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha, powinnam była posłuchać pani właścicielki stoiska, która nie była zadowolona, ze fotografuję jej skarby i mruknęła "jak się tak podoba, to proszę kupić"

    OdpowiedzUsuń